wtorek, 14 czerwca 2016

revolution hold us bound


• some legends are told
some turn to dust or to gold
but you will remember me
for centuries •


Prolog

     Król Foltest był rasistą, a do tego bardzo brutalnym rasistą. W Temerii źle się działo pod jego rządami. Każdy odmieniec miał wtedy ciężko. Wojska w środku nocy potrafiły wtargnąć do domu takiego nieszczęśnika, który następnego ranka zazwyczaj kończył płonąc na stosie, razem ze swoją rodziną. Ludzie bali się obcować z krasnoludami i elfami, bo za to również groziła kara śmierci. Nikomu nie żyło się wtedy dobrze.
Arno miał zaledwie dziewiętnaście lat, kiedy wtargnął na królewski statek liniowy. Uzbrojony jedynie w ukryte ostrze zakradł się na "łajbę", kiedy ta cumowała w Hagge. Właśnie tam miało odbywać się spotkanie królów, na które Foltest nigdy nie dotarł.
Asasyn wspiął się po statku na jego pokład. Wskoczył na niego z kocią zwinnością i zastygnął na lekkim ugięciu nóg. Ostrze osadzone na nadgarstku wysunęło się i zabłysnęło w świetle porannego słońca. Król widząc nieznajomego, uciekł do swojej kajuty i zamknął drzwi od środka. Żołnierze z halabardami powoli zaczęli otaczać Arno, a kusznik, który stał nieco wyżej niż reszta wystrzelił bełtem w głowę asasyna. Młody Dorian z wręcz nadludzką szybkością machnął ręką, przecinając pocisk w pół. Pozwolił mu na to dany asasynom "wzrok orła", dzięki któremu widzą o wiele więcej niż przeciętni ludzie.
Halabardnik stojący po jego prawej stronie próbował dźgnąć Arno w bok, ten jednak sparował uderzenie i wyprowadził szybki kontratak wbijając nieszczęśnikowi ostrze w gardło. Przeturlał się w stronę wypuszczonej przez zmarłego broni i chwycił ją w obie ręce. Wyprostował się i stanął dumnie delikatnie odsłaniając twarz. Nie było na niej strachu, co trochę zbiło morale żołnierzy.
- Ty skurwysynie! Zabiłeś go! - krzyknął jeden z przeciwników. 
Arno zaatakował, pchnięciem chciał przebić wroga, lecz ten obronił się przed ciosem. Inny w tym samym czasie zrobił dokładnie to samo i tym razem ostrze dosięgnęło celu. Przejechał po boku asasyna dotkliwie raniąc mężczyznę. Wtedy Dorian zrozumiał, że im dłużej będzie zastanawiać się nad ciosami, tym bliżej jest przegranej. Musi zaufać samemu sobie, zdać się całkowicie na instynkt zabójcy, który tkwi w nim od urodzenia. 
Młodzieniec chwycił halabardę jak włócznię i cisnął nią w kierunku kusznika, który właśnie załadował swoją broń i było gotów do wystrzału. Nie zdążył - jego klatka piersiowa została przebita na wylot. Asasyn przeturlał się tuż pod nogi jednego z żołnierzy. Przeciął w ruchu jego ścięgno achillesa, przez co bezwładnie runął na pokład. Był szybki, bardzo szybki. Przeciwnicy nie mieli okazji go zaatakować, bronie, które posiadali były zbyt toporne na zwinność mężczyzny. Pojawił się za plecami jednego z nich i przebił bezproblemowo pancerz razem z plecami żołnierza. 
Potyczka z resztą okazała się być formalnością.
Asasyn wszedł po schodkach nad kajutę króla. Złapał za ster statku, porozglądał się dookoła, czekając, aż Foltest łaskawie opuści swoją kryjówkę. Chciał go zabić efektownie, a nie "po prostu zabić". Mógłby to zrobić od razu, ale to nie sprawiłoby mu takiej satysfakcji. Arno chciał, aby głowa państwa uciekała przed nim, błagała o litość. W jego mniemaniu zasłużył na takie upokorzenie.
Nie wiedział ile dokładnie czekał, ale słońce nie zmieniło zbytnio swojej pozycji, więc raczej nie minęło sporo czasu. Król uchylił nieśmiało drzwi i wyjrzał na zewnątrz. Oddech miał ciężki, bał się jak jasna cholera! Ujrzał jedynie zwłoki swoich żołnierzy. Zakrył dłonią usta, jakby to miało sprawić, że morderca nie dowie się o jego obecności. Zastygnął chwilę w bezruchu, flaki poddanych rozlane były na większości pokładu. Ruszył powoli przed siebie, nie chcąc nadepnąć na choćby najmniejszą kroplę krwi. Stąpał na palcach i powoli poruszał się ku belce prowadzącej na ląd.
Asasyn przyglądał się wszystkiemu z góry. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Oparł się dłońmi o balustradę i z dezaprobatą kiwnął głową.
- Przynajmniej stanąłbyś do walki! - krzyknął Arno za władcą, jednocześnie przeskakując przez barierkę na pokład. Wylądował lekko i zaczął kierować się w stronę możnowładcy.
Foltest słysząc głos asasyna nawet się nie obejrzał. Wytrzeszczył oczy przed siebie i nie był w stanie nawet mrugnąć powiekami, przez co łzy zaczęły zbierać się w kącikach. Dorian szedł przed siebie, pokład trzeszczał pod naciskiem jego stóp, a stukot butów w uszach króla był coraz głośniejszy.
Starzec nagle zaczął biec przed siebie, w ogromnej panice. Popędził przed siebie, chcąc opuścić liniowiec. Arno widząc to rzucił się za Foltestem, który nie biegł za szybko w swojej przepięknej ciężkiej, pozłacanej zbroi. Będąc zaledwie kilka metrów od swojego celu, Arno wybił się mocno w powietrze i doskoczył do króla wbijając mu jednocześnie ukryte ostrze w szyję. Powalił przeciwnika na ziemię i odwrócił go na plecy. Foltest chwilę krztusił się własną krwią, jednak śmierć nastąpiła bardzo szybko. 
- Spoczywaj w pokoju, królu Temerii. - wyszeptał, zamykając jego gasnące oczy.

4 komentarze:

  1. Cześć! Muszę przyznać, że prolog jest bardzo wciągający. Zaczynasz z kopyta, że tak nieładnie powiem, czyli tak właściwie, jak się powinno, bo dzięki temu aż chce się przeczytać kolejne rozdziały. Mogłabym się przyczepić jedynie do braku akapitów. Uwierz mi, kiedy się one pojawiają, wszystko czyta się o wiele przyjemniej, ale oczywiście to tylko sugestia. ;) Chciałabym też pochwalić szablon. Jest śliczny w swojej prostocie, a takie właśnie lubię najbardziej.
    Czekam więc na rozdział pierwszy! Jestem bardzo zaintrygowana tym, jak połączysz świat Wiedźmina i Assasina. Uwielbiam Ciri, więc nie mogę się doczekać, aż w końcu się pojawi. Życzę dużej ilości weny i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję pięknie za motywujące słowa (:
      mam nadzieję, że uda mi się przedstawić to, co mam w głowie, w formie opowiadania. za szablon - dziękuję po stokroć, straszliwie się nad nim umęczyłam.

      pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń
  2. Wspaniale się zaczyna. Już kocham głównego bohatera (intryguje mnie) i czekam tylko na więcej rozdziałów.
    Uwielbiam Twój styl pisania, czułam się jakbym czytała prawdziwą książkę... z tą różnicą, iż muszę czekać na rozwój wydarzeń, niestety nie przekręcę strony, a szkoda xD
    Dodałam bloga do obserwowanych, by być na bieżąco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, dziękuję pięknie za tak miłe słowa! ♥ tym bardziej mam ochotę dodać już kolejny rozdział. (:
      powinien pojawić się jutro, jednak cały czas coś mi się w nim nie podoba i... próbuję go poprawiać i poprawiać i wciąż nie mogę zdecydować się na publikację.
      tak czy siak, Twoje słowa mega mnie zmotywowały. ♥

      pozdrawiam serdecznie! (:

      Usuń